Od założenia Fundacji Schumana w styczniu 1991 roku mija równe 30 lat. Nie jest to z pewnością jakiś wyjątkowo długi czas w historii Polski i Europy. Nie ulega jednak wątpliwości, że te 30 lat, okres jednego pokolenia, pokazuje jak dynamiczna potrafi być historia. Świat dzisiaj jest zupełnie inny, niż wtedy, kiedy Fundacja powstawała. Od wschodu Polska graniczyła ze Związkiem Radzieckim, a od południa z Czechosłowacją. Cały czas była członkiem Układu Warszawskiego oraz RWPG. Tymczasem jednym z najważniejszych celów powołania Fundacji Schumana było przybliżenie Polski do struktur europejskich, przede wszystkim tzw. Wspólnot Europejskich, które w tamtym czasie formalnie przekształcały się w Unię Europejską. To co wydawało się wtedy założeniem bardzo ambitnym i nie do końca realnym spełniło się już po 13 latach, kiedy Polska stała się jednym z państw członkowskich Unii. Mało kto dzisiaj pamięta, że jednymi z najbardziej gorących tematów dyskutowanych podczas negocjacji akcesyjnych była obawa wykupu polskiej ziemi przez cudzoziemców, a także ceny cukru i bananów – zagadnienia od tamtego czasu prawie nieistniejące z debacie publicznej. Z dzisiejszej perspektywy był to spór o groteskę. O niej jeszcze za chwilę, tymczasem przez kolejne lata, w dużej mierze dzięki Unii właśnie, Polska przemieniła się z jednego z bardziej zacofanych krajów Europy w państwo relatywnie bogate na tle Świata. Polskie miasta i wsie odmieniły się nie do poznania, a Polacy zaczęli swobodnie przemieszczać się po całym Starym Kontynencie.

Fundacji, mimo tych licznych zmian i zawirowań udaje się działać dalej. Wiele idei jej Patrona – Roberta Schumana, jest dalej aktualnych. Robert Schuman był wielkim orędownikiem wspólnoty i solidarności. Bez solidarności ze strony liderów kilku europejskich państw, w tym Niemiec i Francji, nie powstałaby Unia Europejska. Dzisiaj wymaga ogromnego docenienia jakim poczuciem współodpowiedzialności za losy Europy musieli się oni wtedy wykazać, aby kilka lat po jednym z najtragiczniejszych konfliktów zbrojnych, podczas którego Niemcy i Francja zostały rozdzielone rzeką krwi, myśleć o daleko idącej współpracy. Dzisiejsze spory pomiędzy niektórymi europejskimi przywódcami wydają się z tego poziomu małostkowe, a czasem wręcz właśnie groteskowe. A pamiętajmy o tym, że pokój, swobody obywatelskie i względny dobrobyt nie muszą być nam dane ‘do końca historii’. Obecna epidemia jest ważnym ostrzeżeniem, jak bardzo zadrwić z nas potrafią sobie natura oraz historia. Pamiętajmy, że przed I Wojną Światową po Europie Zachodniej również przemieszczano się swobodnie i bez paszportów, a wielki konflikt zbrojny wydawał się czymś odległym i mało realnym. Prowadzono intensywne spory o ‘interes narodowy’, czasem właśnie o groteski. Historia dała nam nauczkę w postaci wielu milinów ofiar i ogromu zniszczeń, które zrodziły m.in. dwa totalitaryzmy, pilnie strzeżone granice, klęski głodu i bezrobocia. Ucierpiały na tym ‘interesy narodowe’ każdego z uczestników tych sporów.

Interes narodowy każdego z nas jest ważny, bardzo ważny. Ale jego powodzenie jest uzależnione także od realizacji interesów każdego z członków Europejskiej Wspólnoty. Nie będzie silnej, rozwijającej się społecznie, gospodarczo i kulturowo Polski oraz Europy bez pamięci o solidarności, o którą zabiegał Robert Schuman. Fundacja jego imienia będzie z pewnością o tym zawsze przypominać.

Rafał Dymek

Dyrektor Fundacji Schumana

#ludzieSchumana

30 osób na 30 lat. Zapraszamy Was do poznania ludzi, którzy swoją pracą, działaniem i pomysłami sprawili, że Fundacja Schumana od 30 lat mobilizuje obywateli do angażowania się w proces jednoczenia Europy.

Co tydzień publikować będziemy kolejne sylwetki!

Tadeusz Mazowiecki – współzałożyciel Fundacji Schumana, pierwszy niekomunistyczny premier Polski po II wojnie światowej.

To jego rząd jako pierwszy przedstawił ideę włączenia Polski w procesy integracyjne Europy Zachodniej. Uzyskanie pełnego członkostwa we Wspólnotach Europejskich stało się w 1990 roku strategicznym celem polskiej polityki zagranicznej.

30 lat temu Tadeusz Mazowiecki powiedział: “Robert Schuman wierzył głęboko, że świat, Europa i wartości ludzkie nie mogą być podzielone i muszą wrócić do wspólnoty. Podzielamy tę wiarę i mamy nadzieję, że Fundacja nazwana jego imieniem przyczyni się do budowania tej wspólnoty”.

 

Zasadę walki, która prędzej czy później prowadzi do wyeliminowania przeciwnika, musi zastąpić zasada partnerstwa. Nie przejdziemy inaczej od systemu totalitarnego do demokratycznego. Obywatele muszą mieć poczucie wolności, bezpieczeństwa i współuczestnictwa.

 

Życiorys Tadeusza Mazowieckiego

Maja Selan – 14 lat temu wolontariuszka ze Słowenii, dziś koordynatorka projektów.

Pod koniec 2006 roku szukałam w Warszawie organizacji Wolontariatu Europejskiego i znalazłam jedną – Polską Fundację im. Roberta Schumana. Pamiętam, że musiałam sprawdzić, kim był Robert Schuman z jednym „n” w nazwisku…

Nie byłam przekonana, czy fundacja to miejsce dla mnie, ale postanowiłam spróbować – chciałam zapoznać się z Unią Europejską jako strukturą, odkryć, jak działa poza programami mobilności dla młodzieży, z których z powodzeniem sama skorzystałam. Weszłam kompletnie zielona i dużo się nauczyłam, a przez dziwne zrządzenie losu zostałam w Polsce i przez następnych 13 lat zajmowałam się w Fundacji głównie promocją programów wolontariatu i organizacją międzynarodowych spotkań młodzieży.

Fundacja w czasach moich początków była organizacją pozarządową ściśle współpracującą z polityką – organizowaliśmy debaty, spotkania, zapraszaliśmy gości z różnych partii politycznych. Jednak na „moją działkę” projektów wolontariatu i współpracy ze Szkolnymi Klubami Europejskimi ta część działań nie wpływała. Aktywowanie młodych osób poprzez czynny wolontariat w innym kraju oraz kształtowanie młodych liderów w Klubach Europejskich nie miało powiązań z polityką i politykami.

Jako osoba, której polityczne serce bije raczej po lewej stronie, do fundacji, w której misji widniała obrona chrześcijańskich wartości europejskich, weszłam z dużą dozą ostrożności. Szybko odkryłam, że zespół jest bardzo zróżnicowany światopoglądowo, a organizacja nie definiuje wartości unijnych wąsko i jednoznacznie. Nie powiem, że wszystko zawsze było łatwe, ani że zawsze się wszyscy zgadzaliśmy. Jednak „ścieranie się” przynosi efekty w postaci uczenia się argumentacji własnych opinii i zmiany w działaniach organizacji.

Właśnie w strukturze fundacji i działaniach dużo się zmieniło. Pamiętam, że na początku bardzo lubiłam akcyjne działania, w których braliśmy udział w kilka osób– nieco chałupniczo, bo zawsze brakowało środków i trzeba było kombinować. Z czasem coraz bardziej doceniałam samodzielność, w którą mnie na początku trochę popychano, a której możliwość z czasem doceniłam.

Pamiętam moje pierwsze wrażenia fundacji – duży stopień formalności, który dla mnie był obcy w kontekście organizacji pozarządowej, hierarchiczna struktura, która jednak z czasem się wypłaszczyła i spory potencjał kontaktów w sieci organizacji Wolontariatu Europejskiego (European Voluntary Service) w krajach UE i w Europie Wschodniej. Miałam wrażenie, że fundacja to dwie różne organizacje działające jakby samodzielnie – jedna organizująca dyskusje, debaty, seminaria i konferencje z udziałem znanych osobistości i druga „europejsko-młodzieżowa”, która organizowała projekty Wolontariatu Europejskiego i spotkań Klubów Europejskich. Obie spotykały się raz w roku – na majowej Paradzie Schumana.

Jakoś udało mi się w tym świecie odnaleźć własne miejsce – osoby z podejściem bardzo nieformalnym, czasami zbyt luźnym i za mało zorganizowanym, która więcej czasu poświęca budowaniu relacji niż wykonywaniu z góry zaplanowanych zadań. Pochwalę się, że w swojej szafie nadal nie mam ani krawatu, ani garsonki i jakoś daję radę!

Dużo się zmieniło w działaniach fundacji w przeciągu lat. Jeśli 14 lat temu organizacja była znana z Parady Schumana, EVSu i Klubów Europejskich, to teraz coraz bardziej kojarzy się z edukacją europejską w różnych postaciach, niestronieniem od ciężkich tematów czy szeroką współpracą w celu poszerzania wiedzy o UE.

Ludzie fundacji dla mnie to wszystkie osoby, które były moimi przewodnikami po organizacji i Europie, które pomogły mi odkryć też Polskę – koleżanki i koledzy (jest ich zbyt wiele, aby móc wymienić wszystkich z imienia i nazwiska), Rafał Dymek – dyrektor fundacji, który swym bacznym okiem patrzy na wszystko, co robię od strony formalnej, liczni europejscy wolontariusze i wolontariuszki, którzy nigdy nie przestali zaskakiwać i niesamowici nauczyciele, opiekunki i opiekunowie Szkolnych Klubów Europejskich (SKE) z całej Polski, którzy nieustannie otwierają świat dla swoich uczniów.

Czego nigdy nie zapomnę:

  • Mojego pierwszego Międzynarodowego Zjazdu SKE – w trzecim tygodniu po moim przyjeździe do Polski, ponieważ poczułam się wtedy jak w domu, chociaż pierwszy raz uczestniczyłam w organizacji wydarzenia dla setki osób z ponad dziesięciu krajów;
  • Pierwszej wizyty w polskiej szkole w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie przywitała mnie (wolontariuszkę ze Słowenii) pełna sala gimnastyczna uczniów i nauczycieli!
  • Momentu, w którym zdałam sobie sprawę z potencjału SKE i ich wpływu na kształtowanie młodych obywateli Europy. Stało się to po otrzymaniu listu od jednego z uczniów, który bardzo ciepłymi słowami wspominał działalność w swoim Szkolnym Klubie Europejskim i opisał wpływ, jaki miało na niego spotkanie rówieśników z innych krajów UE podczas Zjazdu Klubów organizowanego przez fundację.
  • Pierwszego projektu Wolontariatu Europejskiego, który koordynowałam wspólnie z kolegą Andrzejem Kostkiem. Długich rozmów, godzinnego zastanawiania się jak napisać maila do partnera projektu tak, aby dopasować język do sytuacji i rozważań, jak każde zdanie może zostać przeczytane i zrozumiane również w innym kontekście kulturowym.
  • Spotkań z niesamowitymi ludźmi w różnych zakątkach Europy.
  • Wyjazdów z grupami wolontariuszy EVS i pamiętnych imprez zespołowych w biurze.

Róża Thun – dyrektor generalna, a następnie prezes Fundacji w latach 1992 – 2005.

Posłuchajcie, jak wspomina pierwsze Spotkania Europejskie, które później przerodziły się w Paradę Schumana!

Joanna Różycka-Thiriet – w 2002 r. wolontariuszka, dziś koordynatorka projektów odpowiedzialna m.in. za Seminaria Europejskie

Fundacja Schumana to kawał mojego życia, najpierw w latach 2002-2004 jako wolontariuszki, a potem od 2007 jako koordynatorki mniejszych i większych projektów. A obecnie przede wszystkim zajęć dla studentów Uniwersytetu Warszawskiego o tematyce europejskiej.

W Fundacji pojawiłam się na jesieni 2002 roku. Już wtedy była to znana i uznana organizacja. Spontanicznie, „prosto z ulicy” zgłosiłam się na wolontariusza, będąc studentką politologii na UW. Wolontariat w Schumanie mogę z czystym sercem polecić każdemu, kto chce poznać sektor organizacji pozarządowych, nauczyć się radzenia sobie w różnych sytuacjach, współpracować z ciekawymi ludźmi.

Pierwszego dnia przyjął mnie w biurze Bernard Rumowski, który kierował wtedy sekretariatem. Moim pierwszym zadaniem było znalezienie książki telefonicznej dla Jana Nowaka-Jeziorańskiego, który wrócił do Polski, i zdaje się, że był pod opieką Fundacji. Bernard twierdził, że podobno takie książki są dostępne w przejściu podziemnym przy hotelu Marriott (w samym centrum Warszawy). Wydaje mi się, że nawet się tam udałam i oczywiście nic nie znalazłam…

W tym czasie w Fundacji Schumana można się było jeszcze regularnie natknąć na premiera Tadeusza Mazowieckiego, który miał osobny pokój ze swoimi książkami i różnymi „trofeami” (w tym plakat na ścianie z napisem „Są takie chwile w życiu żółwia, że musi komuś dać w mordę”) oraz swojego asystenta. Premier był chyba jedną z niewielu osób, która mogła palić w biurze Fundacji. Wiele lat później na biurku Tadeusza Mazowieckiego przewijałam swojego syna, ale to tak na marginesie.

Jakie są moje najbardziej anegdotyczne wspomnienia związane z Schumanem z czasów wolontariatu? Zamiatanie Placu Zamkowego po Polskich Spotkaniach Europejskich – dużej imprezie z okazji Dnia Europy, w skład której wchodziła m.in. Parada Schumana. Na Placu rozstawiono scenę i niestety uczestnicy zostawili na tyle dużo bałaganu, że poczuliśmy się zobowiązani sami to nieco uprzątnąć. Byłam także odpowiedzialna za balony, które były wypuszczane na Placu Zamkowym z okazji Dnia Europy i za znalezienie zespołu ludowego, który miał wystąpić na scenie.

Zdarzyło mi się także robić różne dziwaczne z dzisiejszego (cyfrowego i internetowego) punktu widzenia zadania, jak spisywać nagrane na taśmie magnetofonowej audycje w Radio Tok FM, które pomagała organizować Fundacja, i czy napisać artykuł do „Polskiego Kalendarza Europejskiego” – drukowanego periodyku, który wtedy wydawała Fundacja i wysyłała pocztą do Szkolnych Klubów Europejskich (oj, te masowe wysyłki korespondencji w Fundacji…).

W trakcie kampanii przed referendum akcesyjnym Fundacja zaangażowała się w działania Koalicji TAK w referendum i kiedyś zostałam wysłana z misją dowiezienia do jakiegoś studia telewizyjnego kasety z nagraniem (które miało zostać puszczone w telewizji w ramach audycji przedreferendalnych).

Pamiętam noc po referendum w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej w 2003 roku, kiedy w trakcie imprezy dla krewnych i znajomych królika w Pałacu Ujazdowskim czekaliśmy na wyniki (które wcale nie było takie oczywiste) i Pierwsze Śniadanie Europejskie 1 maja 2004 roku, które odbyło się w tym samym miejscu, a w którym wziął udział m.in. Bronisław Geremek, także związany z Fundacją więziami sympatii.

Jako wolontariuszka spotkałam w Fundacji wspaniały i niezwykle zaangażowany zespół, którym kierowała Róża Thun ze swoimi nieodzownymi barwnymi szalami. To u niej w mieszkaniu, w rodzinnej atmosferze (przy udziale jej własnej rodziny) odbywały się spotkania wszystkich zaangażowanych po Polskich Spotkaniach Europejskich i Paradzie Schumana. Bardzo szybko złapałam bakcyla organizacji pozarządowej i stwierdziłam, że nie wyobrażałam sobie pracy w innym sektorze. Do tej pory pozostaję wierna temu postanowieniu. I mam nadzieję, że w Schumanie nie powiedziałam jeszcze swojego ostatniego słowa!

PS. Na zakończenie dodam, że praca koordynatora projektów w Fundacji także może obfitować w emocje. Np. udało mi się swojego czasu wywołać w sposób niezamierzony (i zupełnie niezawiniony) skandal dyplomatyczny między Fundacją a ambasadą dużego europejskiego kraju (jeden z dyplomatów poczuł się urażony przebiegiem zajęć dla studentów). Ale to już zupełne inna historia.

Piotr Nowina-Konopka – rzecznik Solidarności przy Okrągłym Stole, minister stanu, poseł, współzałożyciel Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana.

Posłuchajcie, jak wspomina okres, kiedy jednym z głównych zadań Fundacji były działania przybliżające Polakom Unię Europejską – jeszcze przed referendum akcesyjnym. Piotr Nowina-Konopka był wówczas wiceprzewodniczącym zespołu negocjującego akcesję Polski do UE.

Marcin Bednarski – odpowiada za zarządzanie siecią komputerową w biurze Fundacji, administrację stroną internetową i usługami sieciowymi. Z Schumanem współpracuje już prawie 15 lat.

Posłuchajcie o turbodoładowaniu komputerów w Fundacji i o przybijaniu piątki z Tadeuszem Mazowieckim!

Jarek Szulski – nauczyciel z pasją, współtwórca Akademii Psychologii Przywództwa i autor bestsellerowych powieści „Zdarza się” i „Sor” oraz świeżutko wydanego “Nauczyciela z Polski”.

Posłuchajcie, jak wspomina swoją współpracę z Fundacją Schumana!