4 grudnia pod wieczór skrajna prawica i lewica wspólnie obaliły centroprawicowy rząd Michela Barniera. Wotum nieufności przegłosowano po raz pierwszy od 1962 roku. Premier ostał się na stanowisku zaledwie trzy miesiące. Cały proces miał w sobie coś z groteski i greckiej tragedii. Francuska klasa polityczna jako całość dowiodła swej niedojrzałości i braku myślenia w kategoriach dobra wspólnego.
Przypomnijmy podstawowe fakty.
1. Po przedterminowych wyborach (30 czerwca i 7 lipca) Zgromadzenie Narodowe zdominowane jest przez trzy nielubiące się bloki:
– Zjednoczenie Narodowe (RN) Marine Le Pen – ugrupowanie skrajnie prawicowe
– centrum złożone z kilku partii
– Nowy Front Ludowy (NFP) – lewicowy sojusz składający się z komunistów, socjalistów, zielonych i skrajnej lewicy (Francji Niepokornej, LFI).
2. We wrześniu powstał rząd Michela Barniera mogący liczyć na około 220 głosów w Zgromadzeniu liczącym 577 deputowanych, czyli mocno mniejszościowy. Jego zaplecze stanowiły ugrupowania centrowe i partia Republikanie (LR) – niegdyś wielkie ugrupowanie prawicowe dziś zredukowane do 47 deputowanych. Rząd nie opierał się na programowej umowie koalicyjnej. Od początku dostawał ciosy nie tylko ze zewnątrz, ale także od osób, które teoretycznie tworzyły jego zaplecze.
3. Lewica (mająca ponad 190 deputowanych) chciała obalić rząd od razu (uważając, że wygrała wybory i powinna rządzić). Ale Zjednoczenie Narodowe (ponad 120 deputowanych) postanowiło dać Barnierowi chwilowo szansę (RN chce mieć wizerunek ugrupowania odpowiedzialnego, które nie prowadzi kraju do chaosu). Dlatego rząd nie poległ przy pierwszym wniosku o wotum nieufności na początku października. Dla wszystkich jednak było jasne, że rząd będzie rządził tylko dopóki Marine Le Pen nie zmieni zdania.
4. Jednym z ważniejszych zadań nowego rządu było przygotowanie ustaw dotyczących finansów państwa w 2025 roku, w sytuacji, gdy tegoroczny deficyt Francji wyniósł ponad 6%, a dług publiczny to 112% PKB (Komisja Europejska objęła zresztą Francję procedurą nadmiernego deficytu, co dodatkowo obliguje rząd do przedstawienia planu poprawy stanu finansów publicznych). Rząd miał około dwa tygodnie na przygotowanie ustawy budżetowej i ustawy o zabezpieczeniu społecznym. Zaplanował duże oszczędności na 60 mld euro, dzięki cięciom wydatków i nowym podatkom. Oba projekty ustaw wzbudziły wiele kontrowersji (także w obozie władzy) i nie miały szans na przyjęcie w Zgromadzeniu Narodowym.
5. Słynny art. 49.3 francuskiej konstytucji pozwala jednak przyjmować ustawy bez głosowania w Zgromadzeniu. Ustawa zostaje przyjęta, jeśli rząd nie zostaje obalony wnioskiem o wotum nieufności. Dlatego prezentując 2 grudnia ustawę o zabezpieczeniu społecznym premier sięgnął po art. 49.3. Tuż po tym zgłoszone zostały dwa wnioski o wotum nieufności – jeden podpisany przez lewicę, a drugi przez skrajną prawicę.
6. Co sprawiło, że skrajna prawica postanowiła przestać tolerować rząd Barniera? Sondaże wskazywały, że około 60% sympatyków RN było zwolennikami obalenia rządu. Głosowanie za wotum nieufności było więc spełnieniem oczekiwań „terenu”. Wielu komentatorów wskazuje, że duży wpływ na zmianę podejścia RN miał proces Marine Le Pen dotyczący fikcyjnych asystentów w Parlamencie Europejskim (więcej na ten temat pisałam TUTAJ). 13 listopada prokuratura zażądała dla polityczki surowej kary, w tym utraty prawa do kandydowania na 5 lat od razu po wyroku w pierwszej instancji (ma zapaść 31 marca 2025 roku). W efekcie Le Pen zaostrzyła kurs wobec rządu, pragnąć utwierdzić swoją pozycję w partii i we francuskim życiu publicznym. Być może gra nawet na doprowadzenie prezydenta do dymisji (musi to być jego własna decyzja, nie można go do tego zmusić) i przedterminowe wybory prezydenckie jeszcze przez 31 marca. Marine Le Pen jest bowiem jedną z faworytek wyścigu do prezydentury. W dążeniu do utrącenia prezydenta Le Pen nie jest zresztą osamotniona. Na to samo gra francuska skrajna lewica i jej lider Jean-Luc Mélenchon.
7. Oficjalnym powodem głosowania przeciwko rządowi zadeklarowanym przez Zjednoczenie Narodowe jest chęć ochrony Francuzów przed proponowanymi przez rząd ustawami finansowymi i chęć obrony swoich odwiecznych „czerwonych linii” (np. postulatów chroniących różne grupy społeczne). Warto jednak zwrócić uwagę, że rząd mógł już połowie października sięgnąć po art. 49.3, mające de facto w nosie poprawki deputowanych (być może wtedy by nie upadł, bo na tym etapie nastawienie skrajnej prawicy nie było tak radykalne). Ale Michel Barnier chciał oddać głos parlamentarzystom i uwzględnić w ostatecznych projektach wybrane propozycje parlamentu. Rząd poczynił na rzecz RN (i nie tylko) kilka ustępstw np. w kwestii podatku od elektryczności, opieki medycznej dla imigrantów (Marine Le Pen stwierdziła, że to nie ustępstwa tylko „ochłapy”). W obliczu kolejnych żądań RN Barnier nie chciał już dalej się cofać.
I tak oto 331 deputowanych obaliło rząd – lewica i RN przegłosowały wspólnie wniosek złożony przez lewicę. Francja została bez rządu i bez budżetu na 2025 rok. Co teraz? Kolejne przedterminowe wybory są możliwe dopiero za 7 miesięcy. Prezydent Macron ma powołać nowego premiera najpóźniej na początku następnego tygodnia. Możliwe są różne scenariusze – rząd techniczny kierowany np. przez byłego unijnego komisarza Thierry’ego Bretona, dotychczasowa niespójna koalicja z innym premierem, rząd lewicy, rząd szerszej koalicji bez skrajnej lewicy i skrajnej prawicy. Sprawy komplikuje fakt, że politycy V Republiki nie nawykli do kompromisów, a wielu z nich wydaje się bardziej dbać o swoje kariery niż o los Francji.
Joanna Różycka-Thiriet
Fundacja Schumana
***
Wesprzyj nas – działamy również w Twoim imieniu!
Więcej informacji: https://schuman.pl/wesprzyj-nas/