Słowacka lekcja dla Polski

Category: Aktualności na stronie głównej Tags:
zdjęcie: pixabay.com

Podarta dymisja, urwany kabel i minister na urlopie. Słowacka lekcja dla Polski

W 2020 roku zwolennicy demokratycznej opozycji w Polsce z zazdrością spoglądali na Słowację. W czasie kiedy PiS po raz drugi zdobył samodzielną większość w Sejmie, a Andrzej Duda kolejną kadencję w cieniu niedoszłych ‘wyborów kopertowych’, u naszych południowych sąsiadów wiatr zawiał w przeciwną stronę. Prezydentką od roku była Zuzana Čaputová– osoba o liberalnych i proeuropejskich poglądach. W wyborach parlamentarnych od władzy odsunięto właśnie populistyczny SMER, zamieszany w liczne skandale korupcyjne oraz próby kneblowania krytyki władzy, zakończone tragiczną śmiercią dziennikarza Jána Kuciaka, która wstrząsnęła całym krajem.

W bardzo dużym uproszczeniu ówczesna sytuacja na Słowacji była lustrzanym odbiciem tego, co mamy obecnie w Polsce. Liberalno-progresywna prezydentka oraz generalnie proeuropejski rząd składający się z koalicji czterech partii – w tym jednej dominującej oraz trzech mniejszych, zapowiadający wiele oczekiwanych zmian i reform.

Aktualnie cały ten układ gnije w zastraszającym tempie, a z obiecujących planów i zapowiedzi niewiele zostało. Jedna z partii opuściła w zeszłym roku koalicję, efektem końcowym było uchwalenie przed kilkoma tygodniami przez parlament wotum nieufności wobec rządu. Dwa lata wspólnego rządzenia to nieustanne kłótnie (przy których spory wewnątrz Zjednoczonej Prawicy to drobnostka), animozje pomiędzy liderami poszczególnych ugrupowań, wzajemne wywlekanie brudów oraz nieskuteczność i opieszałość w rozwiązywaniu wielu codziennych problemów mieszkańców kraju.

Aktualne wiadomości w słowackich mediach wypełniają wywiady z zrozpaczonymi przedsiębiorcami, kierownikami placówek oświatowych czy obywatelami, którzy otrzymali właśnie horrendalne zaliczki za energię. Nic zaskakującego, z tą różnicą, że o ile np. w Polsce lepsze lub gorsze rozwiązania ograniczające wzrost jej cen dla przynajmniej niektórych podmiotów zostały przyjęte już jesienią, na Słowacji cały czas ich brakuje. Politycy nie mogą dojść do porozumienia, a czas leci. Premier apeluje do firm energetycznych, aby wstrzymały się z podwyżkami, bo rząd pracuje nad rekompensatami, a te odpowiadają, że ew. działania mogą podjąć jedynie na mocy ostatecznie obowiązującego prawa, a nie ‘prezentacji w power poincie’ (skąd my to znamy?). Jakkolwiek dziwnie dla niektórych Polaków to zabrzmi, w tamtejszej telewizji, jako kontrast do rodzimego podwórka, można czasem zobaczyć urywek z wypowiedzi Mateusza Morawieckiego, który dumnie zapowiada kolejną ‘tarczę antykryzysową’. Alternatywnie rzesze mieszkańców rejonów przygranicznych przyjeżdżających do Polski na zakupy, bo tu taniej i lepiej.

Entuzjazm z wyboru nowych władz na Słowacji prysł dosyć szybko. Początkowo premierem był Igor Matovič – lider zwycięskiej partii OL’aNO. Musiał on podać się do dymisji w związku ze skandalem związanym ze sprowadzeniem szczepionek Sputnik, które, jak się okazało, miały inny skład, niż zapewniał producent (afera ta przypominała nieco nasz skandal związany ze sprowadzeniem maseczek z Chin, którymi chwalił się polski rząd). Inne eksperymenty covidowe również zakończyły się wątpliwymi sukcesami. Słowacja była jednym z najdłużej i najbardziej rygorystycznie zamkniętych państw UE. Przez pewien czas osoby, który nie robiły częstych i regularnych testów w zasadzie w ogóle nie mogły wychodzić z domu. Granice państwa, w porównaniu z polskimi, dość długo były zamknięte. Jednakże liczba ostatecznych ofiar epidemii w Polsce i na Słowacji była proporcjonalnie dość zbliżona – obydwa kraje miały jedne z najgorszych wyników w Europie. Społeczeństwo miało więc wrażenie, że poniosło bardzo duże wyrzeczenia, które nie przyniosły zapowiadanych rezultatów. Również kampania szczepień była kiepsko zorganizowana logistycznie (np. internetowa rejestracja – w Polsce funkcjonująca od początku, na Słowacji wcale nie była oczywista), a efekty były dość mizerne. Kolejny premier – Eduard Heger (również z OL’aNO) nie był w stanie opanować napięć wewnątrz koalicji, szczególnie, że jego rola była cały czas ograniczana przez Matoviča, który pozostał ministrem finansów i liderem OL’aNO. Aktualnie głównym tematem w parlamencie jest to czy uda się znaleźć nową większość dla rządu, czy też konieczne będą wcześniejsze wybory. Jeżeli komuś wydaje się, że niektóre ‘kabaretowe’ skandale, jak wybuchający granatnik u komendanta głównego policji lub rosyjscy dowcipnisie rozmawiający z prezydentem to typowo polska specyfika jest w błędzie. Na Słowacji przed kilkoma tygodniami minister finansów pojechał do Pałacu Prezydenckiego wręczyć swoją dymisję, przekazał ją szefowi prezydenckiej kancelarii, po czym, według relacji tego drugiego, po otrzymanym telefonie, wyrwał mu ją później z rąk i uciekł. Parlament niedawno przez kilka dni był zamknięty z powodu gigantycznej cyber-awarii. Początkowo obwiniano o to rosyjskich hakerów. Ostatecznie okazało się, że po prostu jeden z posłów przełączył sam jakieś kable na korytarzu. A minister gospodarki, który powinien się zajmować stabilizacją na rynku energii podobno udał się właśnie na trzytygodniowy urlop. Na zajmowanie się horrendalnymi rachunkami obywateli nikt już chyba nie ma więc przestrzeni….

Według aktualnych sondaży, jeżeli w najbliższym czasie odbędą się nowe wybory, wygrają je SMER-SD oraz Hlas-SD – partie byłych, populistycznych premierów – Roberta Ficy oraz Petera Pellegriniego. Obydwoje (choć szczególnie ten pierwszy) mają ciągoty autorytarne i mogą prowadzić politykę przychylną Rosji.

Warto, aby liderzy polskich partii politycznych odrobili słowacką lekcję. Samo przejęcie władzy nie wystarczy, jeżeli politycy nie potrafią dostrzec realnych problemów obywateli i dojść do konsensusu w ich rozwiązywaniu.

 

Rafał Dymek

Polska Fundacja im. Roberta Schumana