23 lipca lewica (Nowy Front Ludowy) wreszcie (po 16 dniach od wyborów) zgłosiła wspólną kandydatkę na premiera – 37-letnią Lucie Castets, obecnie dyrektorkę ds. finansów i zakupów w paryskim ratuszu. Zauważmy, że wybrano absolwentkę szkół będących uosobieniem francuskiego establishmentu (Science Po i ENA). Francuska opinia będzie miała jeszcze dużo czasu, żeby zgłębiać kompetencje i dokonania kandydatki. Wieczorem tego samego dnia prezydent Emmanuel Macron stwierdził bowiem w wywiadzie dla publicznej telewizji France 2, że nie powoła nowego rządu przed połową sierpnia (26 lipca zaczyna się olimpiada; olbrzymie wyzwanie choćby w zakresie bezpieczeństwa) i że generalnie czeka na rząd będący emanacją szerszej współpracy międzypartyjnej (Nowy Front Ludowy nie ma większości). Już wcześniej Macron dawał sygnały, że jest zwolennikiem powyborczej współpracy wielu partii (poza ekstremami). Zresztą według sondażu sprzed kilku dni aż 73% Francuzów nie chce rządu lewicy, a 43% chce rządów koalicyjnych.
Krajem nadal rządzi 35-letni premier Gabriel Attal. Eksperci wskazywali od dawna, że nawet jeśli pojawi się w końcu lewicowy kandydat na premiera, w tych okolicznościach nie dojdzie do przekazania władzy rządowi, który lada chwila może upaść przez wniosek o wotum nieufności (taki wniosek poprze zarówno centrum, jak i skrajna prawica, a lewica może liczyć jedynie na ok. 190 deputowanych z 577).
Tylko że rząd Attala tak naprawdę nie rządzi (we francuskich mediach pojawiło się nawet określenie „rząd zombie”). Rząd, który podał się do dymisji (Macron przyjął ją 16 lipca), wyłącznie administruje sprawami bieżącymi – nie może podejmować nowych inicjatyw politycznych; kontynuuje to, co wcześniej zaplanowano. Dodatkowo reaguje w sytuacjach nadzwyczajnych (np. zagrożenia terrorystycznego). Dlatego minister-nieminister spraw wewnętrznych Gérald Darmanin, który ostentacyjnie zdjął krawat wychodząc z ostatniego przed dymisją posiedzenia rządu (na znak odzyskanej swobody), ma w dalszym ciągu ręce pełne roboty.
Mimo wyborów pracami Zgromadzenia Narodowe pokieruje ta sama przewodnicząca – centrowa polityczka Yaël Braun-Pivet. Dla oczekujących zmian wyborców to zły symbol. Chociaż lewica wystawiła wspólnego kandydata (komunistę André Chassaigne’a) okazało się, że pomimo chęci do kierowania krajem, nie jest nawet w stanie kontrolować izby. Jak do tego doszło? Otóż centrum porozumiało się z deputowanymi partii Republikanie i w zamian za inne stanowiska parlamentarne otrzymali ich poparcie dla swojej kandydatki. 18 lipca Braun-Pivet wygrała w tajnym głosowanie w trzeciej turze, w trakcie której rozstrzyga względna większość głosów. André Chassaigne stwierdził, że głosowanie zostało „skradzione” przez „sojusz wbrew naturze”. Komunista przegrał 13 głosami.
Duże kontrowersje i spór wśród prawników wywołuje udział w głosowaniach ministrów-nieministrów. Zgodnie z francuską konstytucją minister nie może być deputowanym. Zrzeka się mandatu na rzecz zmiennika, który jest razem z nim wybierany w trakcie wyborów. Aż 17 ministrów rządu Attala zostało wybranych do Zgromadzenia Narodowego w ostatnich wyborach i głosowało na pierwszym posiedzeniu izby. Niektórzy zwracają jednak uwagę, że mamy do czynienia z rządem, który de facto nie jest już rządem. Francja Niepokorna (najbardziej radykalna części Frontu Ludowego) skierowała od razu wniosek do Rady Konstytucyjnej w sprawie wyborów przewodniczącej izby. Sęk w tym, że Rada Konstytucyjna już stwierdziła, że nie jest kompetentna do rozstrzygania w tej kwestii.
W ogóle pierwsze posiedzenie Zgromadzenia Narodowego było pełne emocji i niespodzianek (takich jak ta, że trzeba było unieważnić tajną pierwszą turę głosowania na wiceprzewodniczących, bo w urnie znalazło się 10 dodatkowych głosów!) i rozstrzygnięć, których można się było spodziewać po wcześniejszych zapowiedziach polityków różnych opcji – skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe, (RN) nie otrzymało żadnego miejsca w 22-osobowym Prezydium izby, ani szefostwa żadnej z komisji, mimo dużej reprezentacji. Co ciekawe, kilka dni temu swoje władze wybierał także nowy Parlament Europejski. I tam grupa Patrioci za Europą, w skład której wchodzi RN (grupa stanowi trzecią siłą w Parlamencie) także nie uzyskała, żadnego stanowiska.
Joanna Różycka-Thiriet
ekspertka Fundacji Schumana
Zdjęcie przedstawia siedzibę francuskiego Zgromadzenia Narodowego.
fot: Flickr/United Nations Photo, fot. Eskinder Debebe