Francja: między kryzysem klimatycznym a politycznym

Kategorie:

La rentrée, la rentrée – z końcem wakacji słowo oznaczające powrót do obowiązków ponownie rozbrzmiewa we Francji. Ale w tym roku dodatkowo rozbrzmiewają jeszcze pytania, czy coś może jeszcze uratować rząd centrysty François Bayrou i co się stanie, gdy rząd upadnie 8 września. Po gorącym lecie nadeszła gorąca polityczna jesień.

W tym roku we Francji w lecie były dwie fale upałów. Francuzi skrzętnie je odnotowują. Wiadomo, że od 1947 roku było już 51. fal ekstremalnego gorąca. We Francji upały to kwestia polityczna – Francuzi dobrze pamiętają, że w 2003 roku w wyniku wysokich temperatur zmarło aż 15 000 osób (bo np. nie było komu podać wody starszej osobie). Tego lata w mediach komentatorzy zwracali uwagę na pewien paradoks – jesteśmy świadkami zmian klimatu, a we Francji mamy do czynienia z odwrotem od ekologii. Np. Zgromadzenie Narodowe przegłosowało likwidację stref zakazu wjazdu dla zanieczyszczających samochodów (tzw. ZFE) czy ustawę przywracającą możliwość używania pestycydów, które były we Francji zakazane od kilku lat (w UE są jeszcze dozwolone). A liderka Zjednoczenia Narodowego (RN) Marine Le Pen zaproponowała plan klimatyzowania Francji, skrytykowany przez ekspertów, argumentujących m.in. że więcej klimatyzatorów, to w istocie więcej ciepła wyrzucanego z budynków na zewnątrz.

Jesień zapowiada się równie gorąca w sensie politycznym. Pod koniec sierpnia premier zaproponował niespodziewanie, że 8 września zwróci się do Zgromadzenia Narodowego o wotum zaufania. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że go nie uzyska. Rząd jest od początku mniejszościowy i żadna partia lewicowa, ani prawicowe Zjednoczenie Narodowe nie pali się, żeby rzucić mu koło ratunkowe.

Przypomnijmy, że po przedterminowych wyborach w 2024 roku w Zgromadzeniu Narodowym mamy przede wszystkim trzy zwaśnione wielkie bloki – lewicę, centrum i skrajną prawicę. Zapleczem obecnego rządu jest centrum oraz prawicowa partia Republikanie, która ma w Zgromadzeniu Narodowym 49 deputowanych (na 577 miejsc), ale za to największy klub w Senacie. We Francji premier po wygłoszeniu exposé nie musi uzyskać wotum zaufania od deputowanych, wystarczy, że ma zaufanie prezydenta.

Jednak większość potrzebna jest do uchwalenia budżetu. Poprzedni rząd prawicowego Michela Barniera (oparty na tej samej mniejszości) wywrócił się w grudniu 2024 właśnie na budżecie na 2025 rok (w rezultacie przyjęto go dopiero na początku tego roku).

Tymczasem sytuacja finansowa Francji jest bardzo zła. Na głowę Francuza przypada prawie 50 000 euro długu publicznego. To łącznie ok. 3300 mld euro i ok. 114% PKB. W 2024 roku deficyt budżetowy wyniósł 5,8% i Komisja Europejska objęła Francję procedurą nadmiernego deficytu (w związku z czym kraj zobowiązany jest do zbicia deficytu poniżej 3% PKB w ciągu najbliższych kilku lat). Premier Bayrou, który od wielu lat ostrzega rodaków, by zajęli się problemem tego zadłużenia, zaplanował na 2026 rok 44 mld euro oszczędności. Ugrupowania opozycyjne nie chcą poprzeć tak dużych oszczędności, ani proponowanych instrumentów (jak głośna likwidacja dwóch dni wolnych od pracy). Tym bardziej, że w 2026 odbędą się wybory lokalne, a w 2027 prezydenckie.

Podsumowując, rząd zapewne upadnie 8 września, ale i tak upadłby za kilka tygodni w trakcie dyskusji nad budżetem. Francuska konstytucja pozwala bowiem przyjąć budżet bez głosowania w Zgromadzeniu Narodowym, ale oznacza to serię głosowań nad wotum zaufania dla rządu, powiązanych z poszczególnymi częściami ustaw o finansach (art. 49 ust. 3). Dlatego niektórzy komentatorzy uważają, że Bayrou chce polec teraz, na swoich warunkach jako głosiciel prawdy o długu, żeby w 2027 roku w wyborach prezydenckich móc powiedzieć, „a nie mówiłem”.

Co dalej:

  • Powstanie kolejny rząd, tylko jaki. Giełda nazwisk już trwa. Prezydent Emmanuel Macron próbował od wyborów premiera prawicowego, premiera centrowego, został mu tylko premier o lewicowej wrażliwości. Partia Socjalistyczna jest gotowa dać Francji kolejnego szefa rządu. Tyle, że lewicowy premier może oznaczać dekonstrukcję dotychczasowej polityki Marcona i jego dorobku (np. tworzenia korzystnych warunków dla inwestycji zagranicznych we Francji, o reformie emerytur nie wspominając). Poza tym ciężko sobie wyobrazić, aby w tej kadencji, przy takim rozkładzie mandatów mogła powstać jakaś stabilna większość.
  • Najważniejsza obecnie partia lewicowa – skrajnie lewicowa Francja Niepokorna (LFI), kieruje się zasadą „im więcej chaosu, tym lepiej”. Zasadniczo od dawna chce doprowadzić do ustąpienia prezydenta Macrona i wcześniejszych wyborów prezydenckich.
  • Jak najszybszych wyborów do Zgromadzenia Narodowego chce za to skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe, tak aby nowy budżet przygotował nowy, powyborczy gabinet. Takie postępowanie może wydawać się dziwne, bo przecież liderka RN Marine Le Pen nie może startować w wyborach – 31 marca sąd w pierwszej instancji orzekł wobec niej 5-letni zakaz sprawowania wybieralny stanowisk. Ale skrajna prawica stoi dziś u wrót władzy i ma nadzieję, że po kolejnych wyborach parlamentarnych (i prezydenckich) będzie rządzić Francją.

Joanna Różycka-Thiriet
Ekspertka Fundacji Schumana

Zdjęcie: Grandguillot Laurent/Pool/ABACA / Abaca Press / Forum,
29.08.2025, 25. Rada Ministrów Francji i Niemiec – Tulon