W końcu koniec – chciałoby się powiedzieć. Po kampanii wyborczej, która po raz kolejny okazała się najdłuższą, „najważniejszą w historii” i z pewnością wyczerpującą nie tylko dla kandydatów i ich sztabów, ale także dla wszystkich wyborców. Można mieć dość.
Patrząc z perspektywy obywatela trudno zrozumieć, jak część polityków znowu straciła kontakt z rzeczywistością taką, jaką ją widzi znaczna część społeczeństwa. W 2023 roku obóz Jarosława Kaczyńskiego przegrał, bo nie miał nic do zaoferowania poza rozliczeniami politycznych oponentów i hejtowaniem osób, które nie zgadzają się w 100% z rządzącymi.
Obóz Donalda Tuska szybko jednak stracił polityczny zmysł, bo po roku poszedł tą samą ścieżką. Uznano, że wystarczą straszenie opozycją i igrzyska z rozliczeń. O większości innych ze stu konkretów lub postulatów dotyczących rozwiązywania konkretnych problemów Polek i Polaków zapomniano lub utknęły one w koalicyjnych sporach. Jaki był rezultat – ponownie przekonaliśmy się w wyborczą niedzielę.
Trwający już całe pokolenie spór pomiędzy obozami PiS i PO zaczyna być dla naszego kraju destrukcyjnie wyniszczający. Doszliśmy do granicy, kiedy przestajemy funkcjonować jako wspólnota, a stworzyliśmy dwa dominujące plemiona, których głównym celem jest wyniszczanie się nawzajem, niezależnie od konsekwencji.
Kiedy ostatni raz podjęliśmy próbę zawarcia kompromisu w ważnej sprawie ponad podziałami? Kiedy w dyskursie politycznym usłyszeliśmy coś pozytywnego o osobach, które myślą inaczej? Kiedy zrealizowano choćby jakąś część ich postulatów? Kiedy przestaniemy siebie ‘wypisywać z polskości’? Czy jest jeszcze szansa na to, że będziemy WSPÓLNOTĄ, różnorodną i spierającą się, ale w rozsądnych granicach? Kiedy znowu będziemy mieli prezydenta lub premiera ‘wszystkich Polek i Polaków’? (realnie, nie tylko werbalnie).
Kiedy będziemy mogli naprawdę powiedzieć, że „w końcu koniec”? Niestety wydaje się, że póki w polskiej polityce wiodącą rolę odgrywają osoby, które od lat prowadzą spory motywowane w istotnej części (choć nie tylko – to trzeba wyraźnie podkreślić) osobistymi ambicjami odegrania się na przeciwnikach, prędko to nie nastąpi.
40% osób głosowało w I turze na innych kandydatów, niż z obozu PO-PiS. Ale to dalej wyraźna mniejszość, która nie jest w stanie rozbić duopolu. Za każdym razem wydaje się, że ten balon musi wreszcie pęknąć. Ale kolejny raz okazuje się, że jest w nim coraz więcej powietrza. Wcześniej czy później on pewnie wybuchnie. Oby po tym wybuchu nie zostały z Polski zgliszcza.
Ale teraz jesteśmy chwilę po kolejnych wyborach. Pozostańmy więc przy tym, że nadzieja umiera ostatnia…
Rafał Dymek
Ekspert Fundacji Schumana
***
Wesprzyj nas – działamy również w Twoim imieniu!
Więcej informacji: https://schuman.pl/wesprzyj-nas/
***
foto: AS / Reuters / Forum, HM / TT newsagency / Forum