Czy Francja obejmie Europę swoim nuklearnym parasolem?

Kategorie:

Prezydent Francji Emmanuel Macron mnoży inicjatywy i wystąpienia wspierające Ukrainę, ale też wspierające rozwój europejskiej obronności. W ostatnim czasie francuska i brytyjska dyplomacja usunęła Polskę w cień.

Francuska głowa państwa wykazuje wielką aktywność na arenie międzynarodowej. Komentatorzy przyznają jednak, że Macron od zawsze był proeuropejski i już kilka miesięcy po wyborze w 2017 roku, w głośnym przemówieniu na Sorbonie apelował o rozwijanie „Europy obrony”. „W zakresie obrony, naszym celem musi być zdolność do autonomicznego działania Europy, w uzupełnieniu NATO” – mówił. W 2019 roku Macron wypowiedział inne słynne (i kontrowersyjne) słowa o „śmierci mózgowej” NATO.

Kiedy okazało się, że Ameryka być może nie zaprosi Europejczyków do stołu, przy którym będzie negocjowany pokój w Ukrainie, a wiceprezydent USA zauważył, że Rosja nie jest zagrożeniem dla Europy, Macron zwołał w Paryżu nieformalny szczyt z udziałem kilku państw, w tym Zjednoczonego Królestwa. Nawet niektórzy francuscy komentatorzy stwierdzili, że dobór uczestników tego spotkania jest niezrozumiały, bo nie zaproszono np. krajów bałtyckich i Szwecji, która już zadeklarowała gotowość wysłania wojska na Ukrainę (Francuzi i Brytyjczycy zadeklarowali zaś gotowość wysłania do 30 000 żołnierzy – mieliby np. ochraniać ukraińskie instytucje po zakończeniu działań wojennych). 19 lutego odbył się kolejny szczyt w Paryżu, w dużej mierze online, z udziałem kolejnej grupy państw (m.in. z udziałem Kanady).

Można ubolewać, że spotkania te nie odbyły się w Warszawie, ale zapewne Polska, sprawująca prezydencję w Radzie UE, nie mogłaby na nie nie zaprosić przedstawicieli prorosyjskich Węgier i Słowacji. Dodajmy, że dla części francuskich dziennikarzy niezrozumiały jest fakt, dlaczego Polska, dotąd tak zaangażowana, nie chce posłać wojsk na Ukrainę, co jest jakąś porażką polskiej dyplomacji w tej materii.

24 lutego, dokładnie w trzecią rocznicę wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie, Macron spotkał się z Donaldem Trumpem (co ciekawe niektórzy francuscy komentatorzy podkreślali, że jest on pierwszym europejskim przywódcą przyjmowanym przez Trumpa, nie zauważając 10-minutowej rozmowy Trumpa z Andrzejem Dudą). Mowa ciała dwóch liderów wskazywała, że każdy z nich chciał zdominować to spotkanie (poklepywaniom po kolanach, ramionach i plecach nie było końca, bo każdy chciał, żeby jego było na wierzchu). Chociaż Macronowi udało się wtrącić kilka słów prawdy (np. o tym, że europejska pomoc dla Ukrainy to 60% całej pomocy), to z perspektywy czasu widać, że wizyta nic nie dała. Wkrótce potem Trump zapowiedział, że obłoży towary z UE 25% cłem (na razie jeszcze nie przeszedł do czynów). Co do Ukrainy i procesu pokojowego, po tej wizycie sprawy przybrały jeszcze gorszy obrót, mimo że Macronowi wydawało się, że Trump zgadza się Ukrainie udzielić amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa.

2 marca Macron przedstawił w dzienniku „Le Figaro” francusko-brytyjski plan zawieszenia broni w Ukrainie na morzu, w powietrzu i w zakresie infrastruktury energetycznej, który mógłby być testem pokojowego nastawienia Rosji. Tylko, że Brytyjczycy szybko doprecyzowali, że to na razie jedna z opcji na stole.

28 lutego wieczorem (w dniu kiedy Donald Trump przyjął, a potem wyprosił z Białego Domu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego) prezydent Francji Emmanuel Macron zapowiedział, że jest gotowy rozpocząć rozmowy o rozciągnięciu francuskiego parasola nuklearnego na Europę. Wcześniej głos zabrał przyszły kanclerz Niemiec Friedrich Merz, który stwierdził, że potrzebna jest rozmowa z Brytyjczykami i Francuzami o wspólnym bezpieczeństwie jądrowym.

Do tej pory członkowie NATO korzystali z parasola amerykańskiego, ale w obliczu radykalnej zmiany w amerykańskiej polityce zagranicznej przywódcy europejscy mają coraz większą świadomość, że muszą liczyć przede wszystkim na siebie. Przypomnijmy, że Zjednoczone Królestwo i Francja to jedyne kraje w Europie (poza Rosją), które dysponują bronią atomową. Ale, jak podkreślają Francuzi, podczas gdy Brytyjczycy nie są w tej kwestii całkowicie autonomiczni od USA (np. to Amerykanie serwisują ich broń), Francja jest w zakresie broni atomowej całkowicie niezależna.

Francuscy komentatorzy podkreślają, że objęcie innych europejskich krajów nuklearnym odstraszaniem Francji absolutnie nie oznacza, że inne nacje będą współdecydować, kiedy należy nacisnąć czerwony guzik. Ta decyzja nadal będzie należała wyłącznie do prezydenta Francji. Po drugie Francja nie będzie nuklearnie bronić innych krajów, tylko w dalszym ciągu (zgodnie ze swoją doktryną wojenną) może użyć broni atomowej w obronie „żywotnych interesów” Francji. Francuzi muszą więc zdecydować, czy te „żywotne interesy” sięgają tylko do Berlina czy też obejmują również np. kraje bałtyckie i Polskę.

Na razie więc Polakom pozostaje jedynie oglądanie „Parasolek z Cherbourga”, muzycznego melodramatu z 1964 roku w reżyserii Jacques’a Demy’ego ze znakomitą muzyką Michela Legranda. W filmie zresztą również pojawia się wątek wojenny – wojny w Algierii.

Joanna Różycka-Thiriet

Fundacja Schumana

***

Wesprzyj nas – działamy również w Twoim imieniu!

Więcej informacji: https://schuman.pl/wesprzyj-nas/

Przejdź do treści