Francja po raz kolejny zadziwia Europę. I samą siebie.

Kategorie:
Lud V Republiki świętuje na ulicach (a przynajmniej jego skromna część). Wyniki II tury wyborów do Zgromadzenia Narodowego 7 lipca przyniosły sporo niespodzianek.
 
Po pierwsze, choć Zjednoczenie Narodowe (RN) znacznie zwiększa liczbę deputowanych w Zgromadzeniu Narodowym (z 89), ponosi niespodziewaną porażkę – ani nie zdobywa większości bezwzględnej, ani się nawet do niej nie zbliża. Ba, skrajna prawica jest dopiero trzecią siłą w nowym Zgromadzeniu Narodowym!
Liczba mandatów dla RN i odłamu Republikanów to „zaledwie” 143. Front republikański przeciwko RN zadziałał jeszcze lepiej niż wskazywały piątkowe prognozy IPSOS (dawały RN do 205 mandatów). Przewodniczący RN Jordan Bardella skarży się na „sojusz hańby” lewicy i centrum, który pozbawił jego ugrupowanie zwycięstwa oraz na zniesławianie jego kandydatów (w ostatnich dniach francuskie media wałkowały doniesienia o wstydliwych kandydatach skrajnej prawicy, np. o paniach, z których jedna zrobiła sobie niegdyś zdjęcie w czapce Luftwaffe ze swastyką, a druga w przeszłości przetrzymywała przez kilka godzin zakładnika z bronią palną w ręku). Masowy sprzeciw Francuzów przeciwko skrajnej prawicy to najważniejszy wniosek II tury wyborów.
 
Umiarkowane partie nie powinny dać się uśpić tej dobrej nowinie. Jeśli nie będą umiały ponownie trafić do elektoratu, który czuje się zubożony, pozbawiony dostępu do usług publicznych (np. z powodu braku lekarzy na prowincji), czy zagrożony imigracją, marszu skrajnej prawicy może się już w przyszłości nie udać zatrzymać. A słowa Marine Le Pen z wieczoru wyborczego o tym, że „przypływ przybiera” i że ich zwycięstwo „jest jedynie oddalone w czasie” mogą się okazać prorocze…
 
Niespodziewanym zwycięzcą jest za to lewicowy blok Nowy Front Ludowy (NFP) złożony z Francji Niepokornej, Partii Socjalistycznej, zielonych i komunistów. Zdobył 182 mandaty, mimo że około 130 jego kandydatów wycofało się z II tury, bo centrysta miał w danym okręgu większe szanse pokonać kandydata RN. Jego liderzy wyciągają już ręce po władzę, deklarując, że chcą realizować program NFP (ulepiony na prędce z programów poszczególnych części składowych tego konglomeratu). Choć większość bezwzględna wynosi 289 mandatów, lewica zamierza już za tydzień przedstawić kandydata na premiera. Nie będzie nim raczej Jean-Luc Mélenchon (zbyt radykalny także dla wielu osób z lewicy). Jeśli NFP nie zawrze jakiejś koalicji, jego mniejszościowy rząd będzie musiał szukać większości do poszczególnych projektów legislacyjnych.
 
Dotychczas rządzący centryści (Ensemble) wypadli lepiej niż się wydawało jeszcze kilka tygodni temu (168 mandatów), ale zapewne nie o taki scenariusz chodziło prezydentowi Emmanuelowi Macronowi, kiedy zarządził przedterminowe wybory.
 
No i wreszcie okazało się, że we Francji wciąż jest miejsce na umiarkowaną prawicę – Republikanie (startujący bez przewodniczącego, który przeszedł na stronę skrajnej prawicy!) zdobyli 45 miejsc.
 
Podsumowując, Francja będzie miała izbę niższą, jak gdyby miała proporcjonalną, a nie większościową i dwuturową ordynację wyborczą – Zgromadzenie Narodowe z trzema wielkimi blokami (lewicą, centrum i skrajną prawicą). Czyli jak po wyborach w 2022 roku tylko bloki jeszcze bardziej się równoważą, co utrudnia stworzenie rządu.
Pierwszy test dla nowej izby – 18 lipca powinna wybrać swojego przewodniczącego/przewodniczącą.
 
Joanna Różycka-Thiriet
Polska Fundacja im. Roberta Schumana
 
Na zdjęciu Kylian Mbappé, kapitan francuskiej drużyny piłkarskiej, który przed drugą turą wyborów powiedział „Widzieliśmy wyniki I tury, są katastrofalne. Naprawdę mamy nadzieję, że to się zmieni i wszyscy zmobilizują się, by zagłosować… i zagłosują na właściwą stronę”.
 
foto: Fabian Bimmer / Reuters / Forum
 
***
Wesprzyj nas – działamy również w Twoim imieniu!
Więcej informacji: https://schuman.pl/wesprzyj-nas/
Skip to content