Sojusznik Orbana z nacjonalistami będą rządzili Słowacją? Z drugiej strony Tatr.
Przyjaciel Orbana, przedsiębiorca mający dziewięcioro dzieci z ośmioma kobietami, czy potomek włoskiej rodziny, która przybyła do Austro-Węgier, aby budować tam kolej – kto zostanie nowym premierem Słowacji?
W najbliższych tygodniach nie tylko Polaków czekają wybory do parlamentu krajowego. 30 września 150 posłów jednoizbowego parlamentu Słowacji będą także wybierać nasi południowi sąsiedzi.
Aktualne sondaże wskazują na duże zmiany układu sił. Prowadzi w nich SMER-SD („Kierunek – socjalna demokracja”) byłego premiera Roberta Ficy. Fico kierował już rządem dwukrotnie, w latach 2006-10 oraz 2012-18. Odchodził w atmosferze skandali związanych z korupcją, niejasnych powiązań przedstawicieli władzy i służb z przestępcami oraz tragicznym morderstwem tropiącego te układy niezależnego dziennikarza Jána Kuciaka i jego narzeczonej. Wielu Słowaków, niezadowolonych z trudów życia codziennego i rozczarowanych rządami ostatnich czterech lat jest jednak gotowych ponownie na niego głosować. SMER osiąga ok. 20-25% w sondażach i może liczyć na ok. 35-40 posłów w parlamencie. Fico, niegdyś polityk, choć populistyczny, to jednak choć częściowo umiarkowany, ostatnio mocno się zradykalizował. Jego powrót do władzy oznacza najprawdopodobniej wsparcie dla polityki Viktora Orbana w UE, odejście od pomagania Ukrainie i większą przychylność dla Rosji. Niektórzy działacze SMERu na wiecach, także w obecności lidera partii, bez żadnego wstydu określają obecną prezydentkę kraju Zuzanę Čaputovą jako ‘americką k….’.
W dalszej kolejności za SMERem w sondażach notowane są dwie partie, które dzisiaj również pozostają w opozycji. Są to Hlas-SD („Głos – socjalna demokracja”) oraz Progresivne Slovensko („Postępowa Słowacja”). Obydwie mogą liczyć na ok. 15-20% głosów. Hlas-SD to partia Petera Pellegriniego, byłego współpracownika Ficy, który porzucił SMER po zabójstwie Kuciaka i sam stanął na dwa lata na czele rządu. Jest to również polityk nieco nieprzewidywalny, choć zapewne w mniejszym stopniu, niż Fico. Progresivne Slovensko to partia liberalno-socjlademokratyczna o nastawieniu proeuropejskim. Przez SMER i Ficę często złośliwie nazywana „bratysławską kawiarnią”, ponieważ największym poparciem cieszy się właśnie wśród osób lepiej wykształconych i mieszkańców stolicy.
Wszystkie cztery partie, które przez większość ostatnich czterech lat współrządziły Słowacją (od kilku miesięcy jest tam gabinet techniczny) notują poparcie jednocyfrowe, a część z nich może w ogóle wypaść z parlamentu, ponieważ nie przekroczą progu wyborczego. Dotyczy to także OĽaNO Igora Matoviča, zdecydowanego zwycięzcy poprzednich wyborów. Trzy-cztrerokrotny spadek poparcia dla OĽaNO jest wyraźnym symbolem klęski ostatniej centroprawicowej, proeuropejskiej koalicji.
Czy Fico na pewno wróci do władzy? Specyfika słowackiego systemu wyborczego powoduje, że nie jest to jeszcze pewne. W miarę proporcjonalny rozdział głosów na mandaty i możliwe wejście do parlamentu przedstawicieli może nawet 9 partii (w zależności od tego ile komitetów ostatecznie przekroczy próg wyborczy) powodują, że prawdopodobnie konieczne będzie budowanie koalicji, być może nawet z czterech ugrupowań.
Najbardziej niepokojącym scenariuszem byłby bardzo dobry wynik Ficy przy jednoczesnym satysfakcjonującym rezultacie dwóch ugrupowań skrajnie prawicowych – SNS i Republiki. Liderami tych partii są osoby, które wprost chwalą kolaborację rządu ks. Tisy z Hitlerem podczas II WŚ, głoszą hasła skrajnie agresywne wobec mniejszości narodowych, religijnych czy seksualnych. Taki scenariusz oznacza ryzyko utworzenia rządu antyeuropejskiego, nacjonalistycznego i prorosyjskiego, z całą rzeszą polityków o niejasnej przeszłości i podejrzeniach związków z mafią.
Możliwa jest także koalicja byłych współpracowników – Ficy i Pellegriniego, prawdopodobnie rozszerzona o jakąś trzecią partię, ze względu na brak wystarczającej liczby głosów. Mogłoby to być któreś ze wspomnianych już ugrupowań nacjonalistycznych, ew. inna, bardziej umiarkowana partia prawicowa, np. Sme Rodina („Jesteśmy rodziną”) obecnego przewodniczącego parlamentu Borisa Kollára. Jest to słowacki przedsiębiorca, posiadający znaczne udziały w znanym narciarskim kurorcie Donovaly, mający dziewiątkę dzieci z ośmioma kobietami. Przez jedną z nich został zresztą ostatnio oskarżony o przemoc domową (póki co nic konkretnego jednak mu nie udowodniono).
Nie jest także wykluczone, że głównym graczem w nowym parlamencie będzie Progresivne Slovensko. Aby tak się stało, musiałoby jednak na ostatniej prostej zbliżyć się z liczbą mandatów do SMERu oraz liczyć na to, że do parlamentu z choćby przyzwoitym wynikiem wejdą inne partie, uważane za umiarkowane (np. konserwatywno-liberalna SaS lub chadecka KDH). Inne, teoretycznie możliwe rozwiązanie to współpraca Progresivnego Slovenska z HLAS-SD. Warianty te wydają się jednak mniej prawdopodobne, choć nie niemożliwe. Oczywiście należy się także liczyć z sytuacją, w której nie uda się zmontować większościowej koalicji i czekają nas rządy techniczne bądź kolejne wybory parlamentarne. Wiosną 2024 planowane są także wybory prezydenckie, w których, zgodnie z deklaracją, Zuzana Čaputova nie będzie brać udziału. Ich wynik też może wpłynąć na ostateczny krajobraz polityczny na Słowacji.
Rafał Dymek
Fundacja Schumana
***