Aby referendum realizowało swoje cele jako narzędzie demokracji bezpośredniej powinno spełniać następujące kryteria:
- Dotyczyć tematu uznanego za kluczowy w debacie publicznej.
- Zadane pytania muszą być konkretne, czytelne, niepreferujące żadnego ze stanowisk, w ich układaniu uczestniczyli eksperci.
- Temat powinien być poddany uczciwej dyskusji publicznej, powinno się prowadzić rzetelną rozmowę na temat konsekwencji możliwych wyborów.
Naszym zdaniem proponowane na 15 października referendum nie spełnia żadnego z powyższych. Poniżej wyjaśniamy najważniejsze nieprawidłowości w poszczególnych pytaniach.
Pytanie 1. Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?
Pytanie jest bardzo ogólne i nie będzie wiadomo jakie wnioski wyciągnąć z wyników odpowiedzi. W jaki sposób określić strategiczne sektory gospodarki? Co ma oznaczać ‘utrata kontroli przez Polki i Polaków’ nad nimi? Kontrola obywateli np. nad spółkami skarbu państwa już dzisiaj jest żadna. Nie mają oni żadnego wpływu na ich działanie, podmioty te regularnie odmawiają np. mediom dostępu do informacji w sprawie ważnych decyzji czy umów. Jak zdefiniować ‘podmiot zagraniczny’? Czy wystarczy np. jeżeli 1% akcji jakiejś spółki jest w rękach udziałowców zagranicznych? Ponadto słowo ‘wyprzedaż’ oznacza sprzedaż czegoś po obniżonych cenach, np. przy likwidacji sklepu. Czy chodzi więc o całkowity zakaz sprzedaży majątku państwowego podmiotom zagranicznym? Czy tylko po zaniżonych cenach? Na podstawie jakich kryteriów będą zapadać decyzje o tym co jest ‘wyprzedażą’, a co nie? Czy np. ważne przedsiębiorstwo z branży energetycznej będzie można sprzedaż za równowartość jego szacowanej wartości (bo nie będzie to ‘wyprzedaż’), a fabryki cukierków w bardzo złej kondycji finansowej za symboliczną złotówkę już nie?
Na koniec warto dodać, że jedną z największych transakcji sprzedaży majątku państwowego w XXI w była sprzedaż, w latach 2022-2023, części Lotosu. Dotyczyła ona m.in. pozbycia się udziałów w ważnej dla polskiego bezpieczeństwa energetycznego Rafinerii Gdańskiej oraz części stacji benzynowych marki Lotos będących pod wpływem rządów państw obcych mało znanej spółce z Arabii Saudyjskiej oraz węgierskiemu MOLowi. Czy taka transakcja byłaby możliwa, gdyby Polacy odpowiedzieli w referendum przecząco na pierwsze pytanie?
Pytanie 2. Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?
Z konstrukcji tego pytania nie da się wywnioskować czy chodzi o podwyższenie wieku emerytalnego dokładnie do 67 roku życia, czy też o jakiekolwiek jego podniesienie. Nie jest jasne co ma np. odpowiedzieć osoba, która jest za opóźnieniem przejścia na emeryturę, ale w innym wymiarze czasowym? Ponadto rząd i autorzy pytań nie zaproponowali żadnych konkretnych rozwiązań dot. zmian w systemie emerytalnym, nie toczy się też żadna szersza debata publiczna na ten temat.
Pytanie 3. Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?
To prawdopodobnie najbardziej konkretne ze wszystkich zadanych pytań. Nie bardzo natomiast wiadomo dlaczego ta kwestia miałaby być rozstrzygana w referendum. Żadna z liczących się sił politycznych nie wypowiada się na ten temat, nie istnieje on w szerszej debacie publicznej. Obecne władze wielokrotnie podejmowały błyskawiczne rozstrzygnięcia w sprawach, które budzą o wiele większe zainteresowanie Polek i Polaków i nie pytały w nich nikogo o zdanie.
Pytanie 4. Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?
To jedno z najbardziej absurdalnie zadanych pytań w referendum. W domyśle (choć nie wynika to wprost z pytania) odnosi się do przyjętych niedawno w UE rozporządzeń dot. polityki azylowej. Po pierwsze nie dotyczą one jednak wcale migrantów, ale uchodźców. Po drugie celem tych przepisów jest m.in. właśnie lepsze pilnowanie granic UE, o co Polska sama zabiegała. Polska, jako kraj graniczny Unii może łatwo stać się krajem frontowym dużego napływu uchodźców, dlatego przyjęte mechanizmy mogą być dla nas korzystne. Po trzecie kraje poddane presji migracyjnej (w tym Polska) nie będą zobowiązane do żadnej ‘przymusowej relokacji’. Po czwarte rozporządzenia te nie zostały ‘narzucone przez biurokrację brukselską’ (cokolwiek miałby znaczyć ten termin), ale przez Radę UE – czyli przedstawicieli rządów państw członkowskich, w tym rządu polskiego. To prawda, że nasz rząd był przeciwko tym przepisom, ale naszych obaw nie podzielił żaden inny, wliczając w to kraje naszego regionu, widząc w nowych przepisach szanse na uszczelnienie granicy zewnętrznej i uporządkowanie czasem chaotycznych procedur azylowych. Po piąte nie wiadomo dlaczego w pytaniu ograniczono się do Afryki i Bliskiego Wschodu (a co np. z Indiami, Dalekim Wschodem, regionem Kaukazu i Azją Środkową?). Na koniec warto wspomnieć, że, wbrew oficjalnym deklaracjom, to właśnie w ostatnich pięciu latach gwałtownie wzrosła w Polsce liczba migrantów spoza Europy. Z wydanego przez Fundację Schumana raportu ‘Europolis 2022 https://europolis.schuman.pl/europolis-2022/ ’ wynika, że 2018 to pierwszy rok polskiego dodatniego salda migracyjnego, a ostatnie migracje do Polski wcale nie są ograniczone do Ukraińców. Stale rosnącą grupę stanowią obywatele krajów z Azji Południowej (Indie, Pakistan, Bangladesz) i Południowo-Wschodniej (Filipiny, Malezja), z czego dominującą grupą są Hindusi. Widać to na ulicach wszystkich większych polskich miast.