Argument siły vs siła argumentu. Czy UE jest jak ZSRR?

Kategorie:

[vc_row][vc_column][vc_column_text]

ARGUMENT SIŁY VS SIŁA ARGUMENTU.
CZY UNIA EUROPEJSKA JEST JAK ZSRR?

 

Piotr Maciej Kaczyński*

 

W debacie publicznej od czasu do czasu padają porównania Unii Europejskiej do Związku Radzieckiego. W ostatnim okresie bezpośrednich lub pośrednich (np. do komunizmu, do PRL-u) porównań używali m.in. Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Viktor Orban czy estoński minister finansów Martin Helme. Porównania między „Brukselą” a „Moskwą” w przeszłości używali także francuska polityczka Marine Le Pen, ex-minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Jeremy Hunt czy orędownik Brexitu Nigel Farage. W kontekście upadku imperiów niedawno porównania użył także np. miliarder George Soros.

 

Przemysław Czarnek przelicytował wszystkich. Według polskiego ministra nauki i edukacji, Unia Europejska dzisiaj to „cywilizacja śmierci”.

 

Czy jest coś na rzeczy?

 

To, co łączy większość tych przekazów, to bardzo specyficzne postrzeganie Unii Europejskiej. Politycy ci często zarzucają Unii Europejskiej oligarchiczny charakter rządów, jednorodną lewicową lub lewicującą tożsamość, dekadencję, oraz tendencję do dyktowania swojej woli państwom członkowskim nie respektując tożsamości narodowej. Według tej perspektywy dla Unii Europejskiej nacjonaliści to wrogowie, federalizm to tajny cel, a wymuszenie to sposób działania.

 

Nic bardziej mylnego

 

Jedyny element, z którym można się zgodzić to kontynentalna skala oddziaływania. Unia Europejska dzisiaj jest podmiotem relacji światowych na równych prawach ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Tak jak w czasach zimnej wojny relacje USA z ZSRR dyktowały relacje polityczne świata, tak dziś Unia Europejska ma siłę oddziaływania na cały świat.

 

Po pierwsze. Unia Europejska to jedyna ponadnarodowa liberalna demokracja na świecie. W wyborach europejskich w 2019 roku zagłosowało 202 miliony ludzi. W wyborach prezydenckich w USA zagłosowało 161 milionów ludzi. Związek Radziecki był jednopartyjną demokracją sowiecką, opartą o „sowiety”, czyli rady robotnicze, chłopskie i żołnierskie.

 

Po drugie. Dyktat UE to iluzja. Unia działa na zasadzie ucierania się wielu interesów. Trwa to latami. Średni czas przyjęcia nowego prawa w UE to 18 miesięcy. Raz wypracowany kompromis jest za to solidny jak skała i trudno go skruszyć. W ramach Unii wszyscy są równi, ale nie wszystkie interesy są równie ważne. Wypracowanie jednego „interesu europejskiego” musi trwać. A gdy już uda się wypracować kompromis, to za wspólnym stanowiskiem murem stoi 27 państw. Aby skutecznie podjąć te negocjacje trzeba nauczyć się grać symultanicznie na wielu fortepianach. Trudności mają i Stany Zjednoczone, i Rosja, i Wielka Brytania, i Chiny. Co nie znaczy, że światowe potęgi odpuszczają. Uczą się żmudnej gry europejskiej. Szczególnie mocno doświadcza tego Wielka Brytania – kiedyś członek UE, która doskonale wie, jak działa Unia, a za partnera ma jedno stanowisko unijne. Nie 27 narodowych.

 

Po trzecie. Efekt skali. Państwa członkowskie UE są podmiotami Unii, a nie przedmiotem jej polityki. Interesy wszystkich państw członkowskich – np. Polski – są zwielokrotnione w Unii Europejskiej. Jest to efekt skali. Mały Cypr steruje polityką całej Unii Europejskiej wobec potężnego sąsiada, Turcji. Mała Irlandia kładzie podwaliny pod stanowisko całej Unii Europejskiej wobec potężnego sąsiada Wielkiej Brytanii. Zupełnie inaczej niż w ZSRR, gdzie interesy wszystkich były podporządkowane centrali KPZR.

 

Po czwarte. Unia jest oparta na kompromisie. Państwa członkowskie głosują „za” w ponad 96% przypadków nie dlatego, że ktoś je do tego zmusza, ale dlatego, że wynegocjowały kompromis, który uwzględnia ich interesy narodowe. Tu działa zupełnie odmienna logika niż w przypadku ZSRR, gdzie nikt tak nie podejmował decyzji. Decydowała Moskwa.

 

Po piąte. To, co na zewnątrz wygląda jakby Unia Europejska była w stanie permanentnej kłótni i przez to nieuchronnie kroczyła w stronę upadku jest co najwyżej złudzeniem optycznym. „Kłótnia” to ucieranie się poglądów, powolne dogadywanie się, ustalanie reguł, których potem powinni przestrzegać wszyscy. Nikt niczego nikomu nie narzuca ponad to, do czego się wcześniej zobowiązał, jak np. do przestrzegania prawa.

 

Po szóste. Gdy Wielka Brytania suwerennie zdecydowała o wyjściu ze wspólnoty europejskiej, nikt nie wysłał tam armii. Gdy Szwecja suwerennie zdecydowała w referendum, że nie chce przyjąć wspólnej waluty euro, nikt nie wysłał tam armii. ZSRR wysyłał wojska na Węgry i do Czechosłowacji, a Michaił Gorbaczow skierował wojska do uspokojenia sytuacji na Litwie w 1991 roku. Unia Europejska nie ma własnej armii, za co często jest krytykowana np. przez Stany Zjednoczone, których ex-prezydent Donald Trump uważał, że USA utrzymują bezpieczeństwo Europy w ramach NATO.

 

Po siódme. Unia Europejska jest imperium „cywilnym”, a jego głównym sposobem oddziaływania jest największy na świecie wspólny rynek towarów i usług, a także promowanie rozwiązań legislacyjnych oraz rozwiązywanie problemów świata na drodze multilateralnej. W tych celach UE stosuje tzw. pogłębione umowy handlowe, które w zamian za dostęp do rynku europejskiego wymagają zmian regulacyjnych u partnerów. Siła ZSRR opierała się na jego armii.

 

Po ósme. Patriotyzm postrzegany jako duma z przynależności do własnego narodu, z jego tradycji, kultury, języka i religii, jako promocja własnych interesów narodowych i wspieranie własnych drużyn sportowych i muzycznych nie jest „wrogim zachowaniem” dla Unii Europejskiej. Jednakże nieograniczony nacjonalizm stoi w sprzeczności z wartościami UE, jako że Unia Europejska powstała w odpowiedzi na katastrofę drugiej wojny światowej. Tamta wojna była rezultatem wojujących nacjonalizmów, zwłaszcza niemieckiego i rosyjskiego, które w swojej masie doprowadziły do katastrofy. Współpraca zamiast podejrzliwości, zdrowa konkurencja i rywalizacja zamiast tajnych zbrojeń, rozmowa zamiast bijatyki – to nie są fanaberie Europejczyków, którzy uważają się za „lepszych”. To absolutna konieczność by uniknąć powtórki z historii.

 

Po dziewiąte. „Zjednoczeni w różnorodności” to dewiza Unii Europejskiej, która przedstawia jak w soczewce skąd się bierze dążenie do jedności. Jedności, nie unifikacji. Jedności opartej na różnorodności państw członkowskich i narodów europejskich. Z jednej strony jest więc tendencja do tworzenia uniwersalnych reguł tak, by tworzyć i rozwijać wspólny rynek. Te same wymagania są konieczne dla dopuszczenia bananów czy zabawek na wspólny rynek europejski. Z drugiej jednak, wszystkie religie są traktowane z szacunkiem; nie ma zakazów ani nakazów w kwestiach kulturalnych, polityki rodzinnej czy pielęgnowania tradycji narodowych. W Związku Radzieckim różnorodność była tępiona, a religie prześladowane. W Unii Europejskiej różnorodność świadczy o bogactwie, nie o ograniczeniach.

 

Po dziesiąte wreszcie. Wolność jest DNA Unii Europejskiej, co jest całkowitym zaprzeczeniem ZSRR. Nie ma cenzury prasy, jest wolność podróżowania i osiedlania się, prowadzenia działalności gospodarczej; jest także swoboda religijna. W Unii Europejskiej nie ma gułagów ani obozów Guantanamo. Niewolnictwo jest zakazane, a przypadki dyskryminacji surowo karane. Prawa człowieka są chronione przez systemy narodowe, unijny i system Rady Europy. Wszystkie kraje europejskie mają systemy opieki społecznej, powszechnej i bezpłatnej edukacji oraz ochrony zdrowia. Prawa i wolności obywatelskie nie są papierem lakmusowym, ale realnymi i fundamentalnymi wartościami.

 

Unia Europejska to system równych państw europejskich, które wszystkie przestrzegają rządów prawa i zasad demokracji parlamentarnej. Wspólnota podejmuje kroki rozwijające jej własną demokrację transnarodową i transpaństwową. Związek Radziecki był centralnie zarządzanym i ręcznie sterowanym opresyjnym państwem totalitarnym opartym na aparacie represji i przemocy.

 

Nawet, jeśli w niektórych państwach członkowskich UE dochodzi do problemów z przestrzeganiem zasad rządów prawa, zwalczania korupcji czy kontroli przepływu informacji, to państwa te cały czas pozostają podmiotem, a nie przedmiotem, integracji europejskiej. Unia Europejska angażuje się w rozwiązywanie tych problemów na drodze negocjacji politycznych lub rozwiązań prawnych, ale nigdy siłowych.

 

Osobnym argumentem, który podnoszą przeciwnicy UE jest twierdzenie, że jest ona skazana na upadek. Czy UE upadnie tak jak w 1991 roku upadł ZSRR? Czy znajduje się ona w fazie paraliżu decyzyjnego? Wydarzenia roku 2020, w tym podwojenie budżetu unijnego, decyzja o zaciągnięciu długu wspólnego, ustanowienia nowych dochodów własnych UE (podatków), a także wspólna walka ze skutkami pandemii Covid-19 oraz koordynacja zakupu i dystrybucji szczepionki na wirusa świadczą, że UE jest daleka od paraliżu decyzyjnego. To wszystko mimo potężnych problemów, które nią targają od środka. Świadczy to o potędze powiedzenia, że „co cię nie zabije, to cię wzmocni”. Na dziś wygląda na to, że Unia Europejska wyjdzie z pandemii mocniejsza i bardziej zjednoczona.

 

Reasumując w dwóch zdaniach. Unia Europejska opiera się na sile argumentów. Związek Radziecki opierał się na argumencie siły.

***

*Piotr Maciej Kaczyński jest ekspertem Centrum Stosunków Międzynarodowych w Warszawie, członkiem zespołu ekspertów Team Europe przy przedstawicielstwie Komisji Europejskiej w Polsce oraz wykładowcą zewnętrznym Europejskiego Instytutu Administracji Publicznej (EIPA) w Maastricht. Prowadzi audycję „Stan Unii” na antenie Halo Radio. Jego tekst powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem Wolna Rosja.

[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

🤝 Uważasz, że to co robimy jest ważne?

Wesprzyj nas oraz bądź na bieżąco z naszymi działaniami

Skip to content